Obsługiwane przez usługę Blogger.

wtorek, 14 stycznia 2014

Dlaczego chcę inwestować w USA czyli mój "American Dream"

Dziś chciałbym wyjaśnić dlaczego moim celem jest przeniesienie się na rynek amerykański. Temat ten poruszyłem wstępnie w poście Co i jak chcę osiągnąć zaś teraz chciałbym go rozwinąć.

Dla mnie pierwszą i chyba największą zaletą rynku amerykańskiego są opcje na akcje. Jest to instrument pozwalający na ciekawe manewry, dający możliwość zarabiania w wielu sytuacjach oraz co najważniejsze generujący cashflow, czyli czyste przepływy gotówki (oczywiście mam na myśli sytuację wystawiania opcji). Dodatkowo opcje dają nam względny spokój. Na giełdzie są spadki? Wystawiamy opcje call (zmuszając się ewentualnie do sprzedaży po cenie która nas interesuje) i nie przejmujemy się nimi, straty zostają częściowo zamortyzowane premią opcyjną która dzięki większej zmienności powinna być wyższa niż w "spokojnych czasach" (plus umacnia się dolar czyli kolejny czynnik który pomaga amortyzować wartość portfela). Boimy się że pociąg nam odjechał a nie chcemy żeby gotówka marnowała się czekając na realizację naszego zlecenia? Proszę bardzo - wystawiamy opcje put (strike np. taki jak w zleceniu które chcielibyśmy wystawić), jeśli zostanie zrealizowana to zmusi nas do zakupu akcji po cenie którą i tak byliśmy gotowi zapłacić, w przeciwnym wypadku zachowujemy premię i wystawiamy opcje ponownie zgarniając kolejną. Pieniądze nie marnują się "wisząc" na zleceniu, dodatkowo mamy szansę na ekstra dochód + zakup akcji po oczekiwanej cenie. Wpływa to też na nasz komfort i spokój - nie musimy ciągle śledzić notowań, być złym że gotówka marnuje się na niskooprocentowanym koncie. Wystawiamy opcje i na dłuższy czas zapominamy o sprawie - to instrument "płacący czasem", ponieważ każdy dzień to strata części jej wartości czasowej co dla nas oznacza zysk :)

Kolejna olbrzymia zaleta rynku amerykańskiego to obecność spółek istniejących od dawna, które przetrwały niejeden kryzys, od wielu lat regularnie wypłacając dywidendę (także w trakcie tych najgorszych). Inwestycje w takie firmy są bezpieczniejsze, może stopy zwrotu nie są oszałamiające ale na pewno zadowalające + ryzyko jest stosunkowo niskie. Do tego mamy dużo profesjonalnych opracowań z każdej branży, dużą próbę porównawczą do wycen, a analizy takie jak np. szacowanie wielkości rynku światowego mają zdecydowanie większy sens, jako że zazwyczaj są to korporacje globalne, dostarczające produkty do większości krajów świata. Wszystko to urealnia nasze prognozy, ułatwia podjęcie decyzji inwestycyjnej i przyspiesza ten proces.

Wracając jeszcze do dywidendy. Daje nam ona niesamowite bezpieczeństwo - każda dywidenda to sprawdzenie czy spółka rzeczywiście jest wypłacalna, a tu możemy to sprawdzać nawet czterokrotnie w roku czyli 4x częściej niż w Polsce. Z badań ankietowych przeprowadzonych wśród amerykańskich analityków wynika, że większość z nich za najważniejsze przy sprawdzaniu jakości prezentowanych wyników uznaje przepływy operacyjne (tutaj ciekawy link na ten temat). Tymczasem dywidenda mówi nam o stanie kasy w spółce nawet lepiej niż przepływy operacyjne :) W końcu nic nie jest bardziej cashowe niż przelew na nasze konto.

Dużym plusem jest też możliwość łatwego pobrania danych finansowych do excela, za darmo. Przerzucenie w parę sekund danych finansowych spółki za ostatnie 10 lat do wcześniej przygotowanego arkusza z wskaźnikami wykładniczo przyśpiesza proces analizy. Cóż za oszczędność czasu! Jak ja to chciałbym mieć u nas, jak bardzo (choć jest szansa że niebawem coś się w tym temacie ruszy). 

Kolejne zalety? Można jeszcze wymienić lepszą politykę informacyjną firm, ogólnie bardziej dojrzały rynek, wysoką płynność, bardzo duży wybór akcji i innych instrumentów finansowych. Liczę też na to, że generując duże przepływy gotówki z dywidend i opcji nie będę musiał się za bardzo interesować samą wyceną akcji, co będzie bardzo dobre dla mojego komfortu psychicznego :)) Roczna stopa zwrotu z portfela rzędu 10% w gotówce to zdecydowanie wystarczająco (a i z akcji powinno się coś ugrać). Na polskim rynku raczej tego nie doświadczę.

Na koniec chciałbym zaznaczyć, że ten post ma trochę życzeniowy charakter, jest to opis tego jak ja widzę rynek amerykański, czego po nim oczekuję i jak chcę do tego dojść. Zachęcam więc też do zapoznania się z postami osób które mają w tym doświadczenie (zarówno na rynku naszym jak i amerykańskim) i zapewne wiedzą więcej ode mnie:
http://opcjenaakcje.pl/

Niedługo pojawią się pierwsze analizy fundamentalne, jak tylko w pracy się luźniej zrobi :)

2 komentarze:

  1. Fajnie że prowadzisz dziennik, w moim przypadku wypisywanie tego co mam w portfelu na blogu znacznie zmniejszyło liczbę transakcji i poprawił się zysk :)
    Co do amerykańskiej giełdy to problemem tam jest HFT które może cię szybko ogolić ze stopów, paranoiczny nacisk na realizację prognoz i nieznane nam zjawiska z polskiego podwórka jak choćby zasypywanie zarządów opcjami czy rozwiązywanie rezerw.
    Niemniej ma on bardzo dużo plusów.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzięki, też mam taką nadzieję :) Tylko już czuję że humanista ze mnie kiepski bo Mabion już przerobiłem cały ale jakoś pisanie idzie wolno ;)
    Wiesz, na USA to plan jest prosty - dywidendy i opcje. Czyli spadki to akurat coś, o dziwo, pożądanego, łatwiej z opcjami będzie :) No ale to temat na jeszcze dość długi czas, obecnie na dolara poluje po około 2,6-2,8 a później się wezmę za analizy spółek z USA. I tu kolejna zaleta - bo najwięcej niechęci budzi we mnie klepanie danych do Excela, a z amerykańskimi spółkami nie ma tego problemu. No i rzeczywiście prognozy są, ale dzięki dobremu pokryciu przez analityków spółki są w miarę przewidywalne a tego mi trzeba.

    OdpowiedzUsuń